Wczoraj napisałam wiersz. Zatytuowałam go Anioł:
Tamta ulica,
Cała krwią zalana,
Ani śladu na niej życia.
Ale na balkonie koszulka wyprana.
Czysta, cała biała,
Aż wygląda dziwnie.
Nagle z tamtąd spadla,
Nasączy się krwią i w czerwieni zniknie.
Jednak ona biała dalej,
Bez skazy pozostała,
Od wszystkiego odróżniala się śmiele.
Tak jakby pokazać coś chciała.
Wtem nadzieję ludzie ujrzeli,
Pomyśleli że może coś ich los zmieni.
I z nikąd bieli anieli,
Ukazali im się i znikneli.
Człowiek żaden nie zrozumiał,
Intencji czynu tego.
Prostej wskazówki odczytać nie umiał!
Zadziwilo to anioła owego.
Anioł o istnienu poinformował swym,
Chciał ich ocalić,
Sygnal swej obecności wysłał im,
Lecz oni nie rozumieli, trzeba było ich spalić…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz