Widziałam już razy wiele,
Siedział tam sam w kościele.
I bez życia oczami,
Zachwycał się malowidłami.
Na ścianach i suficie,
W różnym kolorycie.
Ale jednego dnia się nie zjawił,
Jeden ślad po sobie zostawił.
Mały srebny łańcuszek,
Dotknął go mego palca opuszek.
To wielka klątwa była,
Dopiero teraz się spełaniła,
Po tylu latach czekania,
Nadszedł czas panowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz